Już po świętach. Te trzy dni, do których cała Polska (i nie tylko) zawsze przygotowuje się tygodniami, na szczęście już minęły. Po wielkim obżarstwie i ochlejstwie czas wrócić do rzeczywistości. Nie wiem jak u Was, ale u mnie jest to cholernie ciężkie. Święta bardzo rozleniwiają… Ale ok, to już za nami, więc teraz do rzeczy.
W środę wieczorem usiadłem sobie przy komputerze i zacząłem przeglądać portale o mma. Było o czym czytać, bo jak wiadomo, dzień przed wigilią odbyło się ksw 41, a po tak dużych galach zawsze jest sporo do czytania. Gdy już mi się znudziło przeglądanie komentarzy, słuchanie wywiadów itp. postanowiłem sobie przesłuchać ostatniego “mmanews live”. Nie oglądam wszystkich odcinków, bo są za często i są za długie, ale akurat wtedy miałem czas i sobie chętnie włączyłem.
Słuchałem sobie tego “lajwa” tak trochę na pół gwizdka. Jednak kiedy usłyszałem w 1:32:05 słowa (lajwa wstawię na dole): “ogłoszeniem dnia jest informacja, że nie mogę już wchodzić na gale ksw, zostałem oficjalnie przez Martina Lewandowskiego zablokowany” zdziwiłem się i to nie lekko. Od zawsze widać było choćby w wywiadach, że relacje między szefami ksw a mmanews były dobre. Wojciech Mrozowski robił super robotę, wykonywał swoje zadania jak należy, ciągle wszędzie biegał za zawodnikami, robił najwięcej wywiadów, był w centrum zainteresowania. Sami zawodnicy bardzo go lubią, nawet Ci, którzy nie są z Polski. Zdziwiłem się zatem gdy usłyszałem o tym banie i zacząłem słuchać audycji uważniej, aby dowiedzieć się o co chodzi dokładnie.
W 1:59:12 Wojtek zaczął wyjaśniać “za co ban” (proponuje posłuchać od tego właśnie momentu do 2:20:00, wszystko tam ładnie wyjaśnia). Został zablokowany bezpośrednio za news o tym, że Jay Silva zastępuje McSweeneya na ksw 40 w walce z Pudzianem. Czyli za wykonywanie swojej pracy…
Wojtek w “lajwie” opowiada dalej o tym, że od 2012 roku jest patronem medialnym ksw. Na samym początku współpraca układała się bardzo dobrze. Wykonywał swoje obowiązki tak jak powinien oraz był szanowany przez właścicieli. Jednak gdy federacja zaczęła zatrudniać nieodpowiednich ludzi, zaczęli oni wpływać na członków ksw i relacje zaczęły się psuć. Między innymi chodzi o zatrudnienie byłych dziennikarzy i nowego dyrektora sportowego, który najwidoczniej nie lubi Wojtka. Nie ukrywa tego, że relacje stawały się coraz gorsze a praca stresująca.
Jak to redaktor ładnie ujął “pętla zaczęła zaciskać się coraz bardziej” i czuł niechęć przychodząc na ksw, ponieważ nie mógł swobodnie pracować. Nie wiedział co może robić, a czego nie. Przytacza również sytuację z ksw w Dublinie, kiedy to podszedł do niego dyrektor sportowy i powiedział: “masz być naszym informatorem, o wszystkim co robisz masz nas informować i pytać o pozwolenie”. Podszedł jeszcze potem Kawulski i powiedział: “zrób to i to i możesz piiiiiii”. Jak tu pracować w takich warunkach?
Nie ma powodów, żeby nie wierzyć Wojtkowi w to co mówi. A z tego co opowiadał w audycji nie był on szanowany przez ksw i po prostu nie mógł swobodnie pracować. Napisał news o zastępstwie, nie wiedząc, że ksw sobie tego nie życzy, ale na miłość Boską, wykonywał swoją robotę i za to został niesłusznie zablokowany. Moim zdaniem ksw za bardzo rygorystycznie podchodzi do swoich pracowników. Przecież muszą mięć jakąś swobodę. Również chodzi tu o zawodników, którzy z tego co widać to chyba nie mogą nawet wypowiedzieć nazwy innej federacji. Ja wiem, że ksw broni swojego biznesu, ale powinni chociaż trochę odpuścić.
Stracili w tym momencie świetnego redaktora, który ich promuje. Sytuacja można powiedzieć identyczna jak ban dla Ariela Helwanieg na ufc. Moim zdaniem jednak historia Wojtka również się tak samo skończy jak ta Ariela, czyli ban zostanie zniesiony. Mam taką nadzieję. Panowie ochłoną i dojdą do porozumienia. A my możemy w tym pomóc, poprzez akcję na twitterze #freewojtek. Ja już wspomogłem, teraz czas na Was. Pomóżmy Wojtkowi. #freewojtek !
A, i taki offtop na koniec. Usłyszałem w święta fajnego suchara. Możliwe, że słyszeliście, ale go napiszę bo mnie rozśmieszył:
Co to jest: czerwone, grube, jak wchodzi to aż miło ?
.
.
.
.
.
Święty Mikołaj
Dobra, to by było na tyle. Kolejny wpis będzie już w nowym roku. Pozdro i do następnego!