Czy w Polsce jest miejsce na dwie organizacje?

Odpowiedź na pytanie w tytule jest prosta. Oczywiście, że tak. Przecież mamy takie federacje jak: KSW, FEN, Babilon MMA, PLMMA czy Spartan Fight. Ale czy jest w naszym kraju miejsce na dwie, duże organizacje, których właściciel osiąga spore zyski, takie jak KSW, bądź chociażby porównywalne? Tu odpowiedź nie jest taka jednoznaczna.

Wszystko kręci się wokół pieniądza. Organizacje z największym budżetem są po prostu najlepsze, bo mogą zapewnić godziwe warunki finansowe swoim zawodnikom i zatrzymać ich u siebie. Federacją bez żadnej konkurencji w Polsce jest oczywiście KSW, ponieważ mają dużo kasy. Zarobili ją dzięki temu, że byli pierwsi na rynku. Mieli czas na to, aby zbudować swoje gwiazdy i powoli rozwijać swój biznes. Nie mieli wówczas konkurencji, bo w Polsce poza nimi nie było praktycznie w ogóle mma.

Nowe, polskie organizacje mają obecnie bardzo ciężko bez naprawdę dużego budżetu. KSW czuwa i obserwuje konkurencję. Nie pozwoli nowym federacjom chociażby zbliżyć się poziomem do siebie. Przekonała się o tym organizacja FEN, która od początku swojej działalności głośno mówiła, że chce konkurować z KSW. Konfrontacja, dzięki temu, że ma więcej pieniędzy i lepszą pozycję na rynku, zaczęła „podbierać” zawodników FENu i gasić zapędy federacji, której organizator od jakiegoś czasu nie jest już tak bojowo nastawiony przeciwko KSW.

Jakiś czas temu na rynku pojawiła się federacja MMAattack. To był przykład organizacji, która miała duże pieniądze i była realną konkurencją dla KSW. Na galach Dariusza Cholewy występował Robert Burneika, co świadczy o tym, że naprawdę dysponowali dużym budżetem. Poza Koksem występowało wielu dobrych zawodników jak Jotko, Hallmann czy Grabowski. MMAattack przestało funkcjonować, ale nie tak jak inne federacje z powodów finansowych, tylko ze względu na problemy z prawem właściciela.

A co z organizacjami z mniejszym budżetem, takimi jak np. FEN? Mogą działać na rynku i zarabiać na tym biznesie porównywalnie do KSW? Obecnie moim zdaniem zakładanie organizacji mma na polskim rynku w celach zarobkowych i bez dużej ilości „siana” jest naprawdę ryzykowne. Oczywiście, że może się to opłacić, ale jest to bardzo trudne i czasochłonne. Co robić, żeby nie skończyć swojej działalności tak szybko jak się ją rozpoczęło?

Przede wszystkim nie iść na wojnę z KSW tak jak FEN, który otwarcie szczekał w ich stronę, tylko starać się z nimi iść na współpracę. Babilon MMA pokazał, że to się opłaca. Łukasz Bieńkowski chociażby ostatnio walczył na ich gali i nie ma żadnej wojny między nimi.

Należy tworzyć własne gwiazdy i za wszelką cenę ich nie wypuszczać innym. Wiadomo, żeby utrzymać przy sobie zawodnika, któremu się skończył kontrakt, trzeba wydać trochę kasy, ale to się opłaci. Na początek powinno się inwestować w dosłownie kilku zawodników, 2-3 w zależności od budżetu i ich promować za wszelką cenę. Gdy organizacja się wzbogaci i będzie miała coraz lepszą pozycję na rynku, promować innych. FEN robi taki błąd, że promuje tak samo wszystkich zawodników. Lepiej postawić na jednego czy dwóch zawodników i mieć ich bardzo dobrze wypromowanych, niż dużo, średnio wypromowanych. Wiem, łatwo się mówi…

Ważnym aspektem jest również ogarnięcie kontraktów, żeby nie było takiej sytuacji jak w FEN, że Roman Szymański opuszcza federację, a prezes Jóźwiak twierdzi, że ma z nimi ważny kontrakt i nie zawalczy dla KSW.

Dobrze byłoby zatrudnić jakąś osobę znaną szerszej publiczności (nie używam nazwy „freak” bo jakoś jej nie lubię). Tylko jak już inwestować pieniądze w taką osobę, to nie zatrudniać jak FEN Araba, którego tak naprawdę nikt nie zna, tylko w kogoś naprawdę znanego.

 

A co do promowania zawodników, FEN (i nie tylko) robi to trochę źle. Daje swoim gwiazdom zawodników młodych, ambitnych. Gallon, Imavov itd. Jest to z perspektywy fana dobre, ale z perspektywy promotora nie, bo jest duże szansa przegranej swoich bohaterów, co powoduje zabicie gwiazd. Mma jest nieprzewidywalne, z każdym zawodnikiem istnieje prawdopodobieństwo przegranej, ale można je zmniejszyć, dając jako przeciwników starszych fighterów z nazwiskiem, bliżej końca kariery (kolokwialnie mówiąc ogórów), tak jak robiło to kiedyś KSW w stosunku do swoich jeszcze niewypromowanych gwiazd.

Promocja nie kończy się tylko na budowaniu rekordu. Jako promotor można pomagać zawodnikom prowadzić social media, wciskać ich do programów telewizyjnych, pokazywać ich na stronie organizacji, nie wiem, tworzyć filmiki na yt z nimi. Jest dużo sposobów.

Podsumowując, obecnie na polskim rynku trudno prowadzić własną organizację mma i na niej zarabiać, ponieważ jest tutaj KSW. Nowe federacje muszą mieć naprawdę duże pieniądze, aby z powodzeniem prowadzić ten biznes. Organizacje uboższe mają szansę się wybić i mieć kasę z tego interesu, ale muszą się bardzo starać. Zdaje sobie sprawę, że łatwo napisać, powiedzieć, a trudniej zrobić.

To by było na tyle w tym temacie. Dzięki za uwagę i do następnego razu!

Jeśli podoba Ci się mój blog, proszę o polubienie go na fb. Fanpage to pierwsze miejsce, gdzie wstawiam informację o tym, że kolejny wpis jest już gotowy.

https://web.facebook.com/mmapunchpl-1959669960948002/

Author: mmapunch

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *